Targi w Mediolanie to takie święto designu. Nie miałam innych oczekiwań niż zobaczyć, co tam promować będą najwięksi gracze, szukałam innowacji technicznych czy też technologicznych i co tu dużo mówić… bardzo chciałam być częścią tego wydarzenia.
Tegoroczne trendy
Nie mam FOMO (psych. fear of miss out → lęk przed tym co może nas ominąć) i dlatego też nie miałam założenia, że zobaczę wszystko, wejdę wszędzie. Były jednak stoiska i ekspozycje, które mnie totalnie wciągnęły. Ciemne klimatyczne kompozycje, przytulne minimalistyczne wnętrza z lekkimi naleciałościami starego dobrego modernizmu. Tak bym nazwała mój ulubiony trend, który w mojej ocenie często przewijał się na targach. Niektóre zainscenizowane aranżacje miały taki klimat, że pomimo hałasu, tłumu i tylko sztucznego światła niemalże przenosiły mnie w różne miejsca na świecie. „Tak bym urządziła modernistyczny dom na Hollywood Heights, taki styl mógłby mieć taras wakacyjnej willi w Kalabrii” – i co chwila właśnie takie nowe skojarzenia i podróżowanie po zakątkach swojej wyobraźni.
Zastanawiam się teraz jaki to będzie miało wpływ na moje najbliższe projekty – chcę stworzyć moodboard dla siebie. Poskładać te kolory, faktury i materiały, które są dla mnie pobudzające, piękne i „tak brzydkie, że aż ładne”.
Oświetlenie
W tym roku ogromna część targów dotyczyła oświetlenia i to w tych ekspozycjach najwięcej razy zapiałam z zachwytu i z tych stoisk mam najwięcej inspiracji czy konkretnych produktów. Odczucie, że światło jest przyjemne lub nie. To odczucie, które determinuje czy projekt jest dobry, czy nie. To bywa oczywiście subiektywne, ale producenci oświetlenia chcą nam poprawić komfort życia i dają możliwości takiego operowania światłem, które sprawiają, że mniej nas bolą oczy, nie czujemy zmęczenia.
Mój ulubiony efekt to ta soczewka w lampie nad stołem, która jest piękna jak brylant w pierścionku, daje cudowne miękkie światło i absolutnie nie razi w oczy.
Inne spektakularne lampy to te z weneckiego szkła czy z porcelanowymi zawieszkami wyglądającymi jak drobna koronka.
Targi zdecydowanie uważam za udane, ale mi też nie jest trudno dogodzić, bo ja w 99% widzę tę lepszą stronę życia. Było kilka momentów, kiedy mówiłam: „o kolejna marka z meblami w stylu japandi, której nikt nie zapamięta” albo „taka ekspozycja by się odnalazła w Jankach około 10 lat temu”. Targi są ogromne i są tam najwięksi światowi gracze, co oznacza, że porównujemy między sobą producentów z bardzo różnymi budżetami i celami, na różnych etapach rozwoju.